Po rozmowie z Harry'm
poszedłem do domu Zayn'a. Nie dowiedziałem się niczego ciekawego. No
cóż. Może po prostu zatęskniła za rodzicami? Nie wiem ale teraz martwię
się też o Zayn'a. Od kąd Jade nie żyje nie ma z nim żadnego kontaktu.
Wiem to dla niego trudne bo stracił osobę, którą kochał,a ta osoba
kochała jego. Jade była moją siostrą i też dla mnie wiele znaczyła. Była
moim oparciem gdy sobie nie radziłem. Zawsze mogłem na nią liczyć.
~Zayn POV's~
Siedziałem w salonie i
patrzyłem na zdjęcie Jade. Minął rok od kąd Jade nie żyje. Z domu nie
wychodziłem przez dwa miesiące. Życie bez mojej ukochanej nie ma sensu.
Ona zawsze wiedziała jak mi poprawić humor jednym słowem albo i nawet
samym spojrzeniem. Teraz gdy jej nie ma, nie ma też jednej połowy
mnie. Każdy mówi, że się zmieniłem ale jak dla mnie to nadal jestem
tym samym opryskliwym i chamskim chłopakiem co kiedyś.
-Zayn jest
misja-powiedział Liam,a ja miałem ochotę strzelić sobie kulką w łeb. Od
jakiegoś czasu szukamy jednego kolesia, który uciekł z więzienia ale
policja sądzi, że on był niewinny i go wypuścili. Tak jasne. On
niewinny? Zgwałcił trzy dziewczyny,a potem je zabił i sam się do tego
przyznał ale policja sądzi, że jest niewinny. Pojeby. Z niechęcią
wstałem z miejsca uprzednio odkładając zdjęcie na stół. i spojrzałem na
Liam'a, który stał na przeciwko mnie z nedbookiem w ręku. Podszedłem
do niego i spojrzałem w monitor, który pokazywał czarne tło i jakaś
zielona kropka. Aha? Co to ma być? Spojrzałem zdziwiony na Payne,a on
wywrócił oczami.
-Zielona kropka
oznacza gdzie on jest-westchnął, a nadal patrzyłem się w monitor. A co
jeśli znów to nas wywiezie w pole? Pokręciłem przecząco głową i się
zaśmiałem ironicznie.
-Liam ostatnio to nas wyprowadziło w pole-powiedziałem patrząc na Payne
-Ale teraz to dopracowałem i wtedy kiedy on się porusza to i ta kropka się porusza-oznajmia zamykając urządzenie elektryczne.
-No to
jedźmy-ruszyłem w stronę drzwi. Z przedpokoju wziąłem kluczę i
zatrzymałem się przy lustrze gdzie wisiało moje i Jade zdjęcie.
Wspomnienia wracają jak boomerang. Nieraz lubię sobie tak powspominać,a nieraz te wszystkie wspomnienia przytłaczają mnie....
Siedzieliśmy na naszych miejscach i patrzeliśmy na siebie nawzajem.
-Cieszę się, że tutaj przyszliśmy-uśmiechnęła się moja dziewczyna
-W końcu ślub
siostry nie zdarza się codziennie-zaśmiałem się,a ona uśmiecha się
szeroko. Musnąłem jej usta,a ona tylko się cicho zaśmiała.
-Czy mogę zrobić
wam zdjęcie?-zapytał fotograf,a ja z Jade równocześnie
odpowiedzieliśmy, że "tak". Objąłem drobne ciało Jade,a ona się do mnie
przysunęła i złapała mnie delikatnie za rękę. Gdy już nam zrobił ja
od razu ją delikatnie pocałowałem. Oddała pocałunek nie przejmując
się tym, że patrzy się na nas kilka osób. Pogłębiłem pocałunek,a ona
położyła dłonie na moim karku. Odsunęliśmy się od siebie dopiero
wtedy kiedy zabrakło nam tchu.
-Kocham Cię Zayn-szepnęła,a ja się szeroko uśmiechnąłem
-A ja ciebie kochanie-mocno ją przytulam...
-Zayn!-usłyszałem donośny głos Liam'a. Spojrzałem na niego zdziwiony.
-Co jest? -zapytałem patrząc nadal na niego
-Znów się
zamyśliłeś-westchnął wywracając oczami. Muszę się opanować z tymi
zamyśleniami. Wyszedłem z domu i wszedłem do mojego auta,a Liam wsiadł
do swojego. Spojrzałem na miejsce obok mnie. Zawsze Jade ze mną
jeździła w aucie. Zawsze siedziała w fotelu i zawsze w siadzie
skrzyżnym. Patrzyła przez okno w drzwiach i się uśmiechała nawet nie
wiem do kogo.
-Jade chciałbym byś
tutaj była-szepnąłem sam do siebie po czym ruszyłem z piskiem opon.
Liam jechał pierwszy gdyż ja nie wiem gdzie to jest. Reszta podobno ma
być na miejscu w tym samym czasie co my. Mam nadzieje, że ta misja
nam się uda. Zaciskam mocno ręce na kierownicy i patrzę przed siebie
czyli na białe auto Liam'a. Nie wiem jak można jeździć białym autem.
Ja wolę ciemniejsze auta niż jasne. Po kilku minutach jesteśmy na
miejscu gdzie już wszyscy są. Wychodzę z auta trzymając w dłoni
naładowany pistolet. Rozglądam się by zobaczyć czy jest bezpiecznie.
Daję znak ręki by każdy wyszedł z aut. Ruszam wolnym krokiem w stronę
miejsca gdzie niby jest ten nasz bandyta. Podszedłem do miejsca
gdzie powinny stać drzwi ale ich nie ma. Rozglądam się po terenie i
znów daję znak ręki, ze jest czystko. Poruszamy się cicho i sprawnie.
Każdy się rozdziela,a ja tylko modlę się do Boga by ta misja nam się
udała. Nawet nie wiem czy Bóg słucha takich próśb i czy słucha
takich próśb od takich osób jak ja. Nie wiem i na razie nie chcę
wiedzieć. Idę po schodach w górę. Słyszę jakieś rozmowy dochodzące o
ile się nie mylę z początku schodów.
-Ona na pewno się nie wydostanie?-usłyszałem jakiś wysoki ton głosu
-Ona nawet nie ma siły wstać-śmieje się szyderczo drugi mężczyzna.
-Ta mała Jade jest
taka słabiutka-powiedział pierwszy,a ja zamieram w miejscu. Jade? To
ona żyje? Nie na pewno nie. Widziałem przecież jak została pochłonięta
przez ścianę ognia. Pewnie chodzi o jakąś inną dziewczynę z imieniem
Jade. Po cichu wchodzę na górę. Na moje szczęście mężczyźni stoją
tyłem do schodów więc jest to taki dla mnie plus. Uderzam jednego
pistoletem w tył głowy co powoduje, że opada na ziemię
-Co do
cholery?!-warczy mężczyzna z wysokim tonem głosu. Strzeliłem mu kulką w
łeb. Obydwa ciała zrzucam na dół schodów. Już nawet się nie
przejmuję, że ten czyn wywołał duży hałas. Mówi się trudno. Zaczynam
szukać osoby, którą mam ochotę rozszarpać na drobniutkie kawałeczki.
Wpadam do jednego z pomieszczeń, z których słychać rozmowę. Widzę
trzech mężczyzn. Jeden to jest koleś, który został wypuszczony z
więzienia. Po chwili po obu moich stronach staje Liam i Harry. Tak
Harry znów jest z nami w gangu bo odpokutował swój czyn. Celowali w
dwóch kolesi,a ja za to celowałem w tego chuja.
-Gdzie masz
zakładniczkę!-warczę, a on tylko się śmieje. Mam ochotę zwymiotować.
Liam i Harry strzelili gdy chcieli się ruszyć. Mocno zacisnąłem
pistolet w ręki, który był wycelowany w tamtego kutasa.
-Twoja księżniczka
nie żyje-zaśmiał się szyderczo,a ja nie wytrzymałem i go zastrzeliłem.
Wyszedłem z pomieszczenia, w którym się znajdowałem.
-Zayn musisz to
zobaczyć-powiedział Niall,a ja głośno wypuszczam powietrze i idę za
farbowanym blondynem. Pokazuje mi na drzwi, które bez zastanowienia
otwieram. Zamieram gdy widzę co tutaj się stało....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz